Autor Wiadomość
Dalia ;*
PostWysłany: Wto 17:37, 27 Mar 2007    Temat postu:

Lol.. ja kiedyŚ z hulajnogą z dachu schodziłam <lol2>
vis100
PostWysłany: Wto 17:23, 27 Mar 2007    Temat postu:

Uważam że denerwowanie dzieci chorych na ADHD jest naprawde głupie!!!
a ja zrobilam w zyciu tyle głupot że aż strach wymieniać! :/
Dalia ;*
PostWysłany: Wto 17:08, 27 Mar 2007    Temat postu:

Moja najwieksza głupota? Hmm.. pewnego dnia zostałam na jednym w-fie kumpeli. I dyżurna która miała pilnowac by zamknac szatnie chciała sobie iśc.. powiesiła klucz na haczyku cos burkła za mamy potem zamknąc ;/ A przeciez to jej obowiazek xD Jak zostałam z tą kumpela jedna sama.. schowałam kluczyk do rękawiczki <lol2> I nastepny tydzien byłam chora i była afera o tą laske i o to że zginął kluczyk. Jak wróciłam do szkoły, przed meczem w siatke na klasy ja do takiej jednej laski
- Znalazł sie kluczyk?
- No.. - odpowiada luzowo i zaczeło sie coś ze:
- Bo dyżurnej sie chciało iśc do domu - kumpela tak se palła i do mnie pokazuje "Cii" i kiwa głową. Ja patrze na nią jak na idiotke i na całą epe
- nie do domu tlyko na papierosa [bo ta laska pali] - za chwile szturcha mnie ziomka obok i pokazuje palcem a tam stoi ta laska <lol2> Ja i Ona szczeliłyŚmy buraka, udawałam ze jej nie widze <lol2> Ona wyszła a ja łach xD
Dorka
PostWysłany: Pią 18:01, 17 Lis 2006    Temat postu:

Gazellasta napisał:
Czemu chcieliscie przywiazac konie do drzew w takcie burzy???

A gdzie! J anie chciałam Very Happy Ja sie do tego planu nie przyznaje, ja tam tylko słuchałam co one gadają. Very Happy
Agata, no to nieźle Very Happy
jaźwiec-agata
PostWysłany: Czw 20:41, 16 Lis 2006    Temat postu:

ja kiedys w chróstach jechałam w teren ja na jaźwcu taka kasia na pieknym wielkim ogierku lanosie a kasztanka na małym koniku polskim pomieszany z jakims mniejaszym kucem
no i my zawsze nowe drogichciałys my sobie odkrywać.
no to jedziemy i nage wyjechałysmy na takie miejsce gdzie po jednej stronie był spad a po drugiej kukurydza.
a jechalismy w kolejności lanos Jaźwiec i Gulwer.
no to marcela na guliwierze musiała zawrucic i jechac jako czołowa no i nas wprowadzila w takie miejsce że ja na małym zakrywało bo po jednej stronie kukurydza po drugiej rzepak.
no ta ja i kasia idziemy se spokojnie na naszych konikach przez ten rzepak a marcela dostaje po twarzy tym wszystkim bo ona miała te osliny na wysokości glowy.
Gazellasta
PostWysłany: Czw 14:04, 16 Lis 2006    Temat postu:

Czemu chcieliscie przywiazac konie do drzew w takcie burzy???
Dorka
PostWysłany: Czw 12:51, 16 Lis 2006    Temat postu:

Ha! To my kiedyś ( na mazurach, se stajnie znalazłam i w teren Very Happy) właśnie na mazurach pojechaliśmy w teren. Te babki dobrze okolicy nie znały. Jedziemy jedziemy jedziemy, zagłębiamy się w las... i nie znamy drogi powrotnej (czy ja tego już nie opowiadałam?) No i kiszka. To my sie zastanawiamy co by tutej zrobić. No to Dekteryjka, klacz-wąchadło Razz weszła na czoło i dzielnie ruszyła swoją ściezyneczką w stronę stajni. Tylko jej ścieżyneczka nie była zbyt prota dla nas, ludzi. No tak, w końcu Dekta uratowała nam życie i dzięki jej matczynej intuicji wróciliśmy do stajni... ale cali poharatanie i w pajęczynach Smile
A jesczze tam na mazurach: jedziemy, jedziemy w teren, zagłębiamy się w las... (czy ja tego tez nie opowiadałam?) i nagle słyszymy: BURZA. No to kiszka. Ułożyliśmy plan na najgorsze: zsiadamy z koni, przywiązujemy je do drzewa i my an piechty wio do stajni. No ale póki co wzięliśmy galopem przez las, potem przerwa, kłusik, stęp i galopem bo burza. Na szczęście wróciliśmy na czas, a burza się rozeszła Smile
Gazellasta
PostWysłany: Śro 20:44, 15 Lis 2006    Temat postu:

No i do dziisaj masz problemy z tym kolanem....
jaźwiec-agata
PostWysłany: Wto 21:14, 14 Lis 2006    Temat postu:

dobrze pani profesor
*Nika*
PostWysłany: Wto 19:16, 14 Lis 2006    Temat postu:

Asia z tym mloda i glupia to nie żarty. nie bylo to za mądre dzialanie. mialam więcej szczęścia niż romumu. i tak zaplacilam za to Wink zerwane więzadla. więcej w takie rzeczy się nie bawilam. mam nauczkę do dzisiaj.
mlodzi uczcie się od starszych! Wink
jaźwiec-agata
PostWysłany: Wto 9:43, 14 Lis 2006    Temat postu:

no ja niechciałam puscić na padoku konia który galopował a ja zanim na brzuchu i te konie co go gonily przegalopowały po mnie
Gazellasta
PostWysłany: Pon 22:21, 13 Lis 2006    Temat postu:

Wiesz Nika, mloda glupia-zartuje Wink no, ale z tym, ze ja poscilas...rzzeczywiscie w terenie starac sie lepiej konia utrzymac, no, ale jak kon Cie wlecze, sploszyl sie to lepiej jest go poscicc niz przyplacic zyciem...a na padoku, spokojnie konia mozna poscic jesli juz jest grozna sytuacja, kon nigdzie nie ucieknie.
jaźwiec-agata
PostWysłany: Pon 21:30, 13 Lis 2006    Temat postu:

wspomnienia czasem się przydaja
*Nika*
PostWysłany: Pon 21:23, 13 Lis 2006    Temat postu:

oj byla Wink czasami milo powspominać Smile

czekam na Wasze opowieści Very Happy
jaźwiec-agata
PostWysłany: Pon 20:43, 13 Lis 2006    Temat postu:

nieno spoko ale przynajmnie przygoda była
*Nika*
PostWysłany: Pon 20:13, 13 Lis 2006    Temat postu:

u mnie prosta sytuacja, w której wykazalam się niesamowitą inteligencją, nie ma co Wink teren. jechalam na koniu, który mial 3-5 raz w życiu siodlo na sobie. analogicznie można się domyśleć ,że siedzialam na niej 3-5 razy. mialam może 12-13 lat. teraz napisze skrót wydarzeń. jedziemy. konie się wystraszyly. mloda wleciala mi między drzewa. galąź uderzyla mnie w szyję i brzuch. zrzucilo mnie na ziemię. po walce z srtrzemieniem uwolnilam noge. konia trzymalam za wodze przed sobą. nie wiem co mnie opętalo, ale ..puścilam wodze! kon zwial mi w las. musialam ją gonić. to się nazywa inteligencja Wink myślenie w kryzysowych sytuacjach.
tutaj zrobilam dwie glupie rzeczy: wsiadlam na mlodego, nawet niezajeżdżonego konia( bo czego można się spodziewać po kilku jazdach) i pojechalam w teren. druga sprawa: puścilam konia ,którego trzymalam ...po czym gonilam go po caly lesie...taa. mloda bylam i glupia. do teraz ponosze konsekwencje ten decyzji...
Eureka
PostWysłany: Pon 6:19, 13 Lis 2006    Temat postu:

heh tylko najlepsze to, że se ożna pomyśleć - co za debil, nie podciągnącł popręgu na galopie.... A tu zonk.... Popręg był na maxa, a koń miał taki malutki kłab, ze był prawie jak okrągły, więc łęk nie miał się na czym trzymać.
Dorka
PostWysłany: Nie 22:24, 12 Lis 2006    Temat postu:

To my raz w terenie w Żernikach - czas wolny to moje koleżanki se pozsiadały z koni Very Happy N i my sie klusem zbieramy, Ania chce wsiąść na Inke a tu jej sie siodło przekrzywiło też na lewy bok konia, Inka kłusem, a ta na tym boku Very Happy Mieliśmy ubaw, a one - ,,nauczke" Razz. Jak ryczały do pani, żeby sie zatrzymała to pani im odkrzyknęła że chciały zsiadac to teraz niech se ze wsiadaniem poradzą Very Happy No ale poradziły see Smile
Eureka
PostWysłany: Nie 15:43, 12 Lis 2006    Temat postu:

heh, to ja miałam ubaw, jak przyjechała do nas Urocza, taki konik, no i ona ujeżdżeniowiec, ja taka pewniara jako pierwsz ana niej jeździłam, to wsiadam i jeżdżę a co Smile Niedojrze, zę w tym siodle w galopie trzepałomnie na wszystkie strony, to potem na wolcie w galopie siodlo zjechalo i tak, ze było po jednej stronie konia, o ile pamietam to po lewej, czyli na jego lewej czesci brzucha, a ja dzielnie siedziałam dalej choć już nie na grzbiecie, ale na boku konia Very Happy Very Happy
jaźwiec-agata
PostWysłany: Sob 21:28, 11 Lis 2006    Temat postu:

a ja se ostatnio chce złapac sazmana i akórat jaźwiec sie z kandysem kopał a ja jak nigdy nic ide przez srodek kopaniny i pech zprawił ze byłam za zadem konia wtegy gdy ten chciał kopnać kandysa poleciałam na metr a potem taka kinga mnie wynosiła z tego podoku i przynajmniej w szkole na drugi dzien nie musiałam czwiczyc na wf
Dorka
PostWysłany: Sob 17:26, 11 Lis 2006    Temat postu:

Hehe... to w Żernikach siodlarnia była u góry i tam sie szło po takich stromych schodach. No i ja znosze siodła z siodlarni no i gdyby nie moja zręczność Very Happy to miałabym kark złamany jak nic. O mało z tych schodów nie zleciałam. No i znowu cała stajnia sie mnie pytała czy mi nie pomóc, czy nic sobie nie zrobiłam itd. itp. Very Happy
A kiedyś w terenie miałam kurtke z kapturem... i zachaczyłam kapturem o gałaź (wiecie, młoda i głupia Very Happy). Pociągnęło mnie do tyłu ale nie spadłam Very Happy Fuksa mialam.
I jeszcze w Żernickach. Jeżdżę sobie na Ince, spoko jest aż tu mi ta nagle zwiewa przez te łąki, przez bramę do stajni pod boks. Galopek (a ja wtedy nie galopowałam). Szczęście że stajnia była zamknięta bo by ze mną do boksu weszła. No, nie zatrzymałam jej bo ja byłam mała i słaba Very Happy
Gazellasta
PostWysłany: Sob 15:52, 11 Lis 2006    Temat postu:

jaa dokladnie tak jak Eureka Very Happy
wielkie bloto na pastwisku...ide..ide...ide...ale juz bez buta Very HappyVery HappyVery Happy zostal sobie w blotku po drodze ;PRazzRazz
no i jeszcze jedno ; byla zima, w ciagu jednego dnia wudupilam sie 3 razy, a dokladnie to bylo tak...pierwszy.,..ide w oficerkach po gazelle na padoku...zchodziłam z górki...i gleba, ręką po kamieniach przejechałam...i jak dupłam o zol...ehh potem ide(oczywiscie wszystko w jeden dzien) z siodlem do gazelli i duuup gleba z tym siodlem...oczywiscie na to samo biodro...grrr! A potem Kasztanka sciagala mi oficerki, ja siedzialam na lawce, i dup tak pociagla mnie za noge, e spadlam z lawki...i znow na te samo biodro...no i konsekwencja stluczone biodro...nie umialam wejsc po schodach, tgata mnie musial wnosic...a bol byl straszny :/ ale jak to sie wspomina ;P a wszystko przez jedne glupie oficerki!
Gość
PostWysłany: Sob 13:31, 11 Lis 2006    Temat postu:

To ja kiedyś jak była burza wzięłam Karusię na halę na lonżę. Miałąm koleżanki wsadzic na nią na takie śmieszne czaprako-siodło-west. Jak znajde zdjęcia to wkleję. Ale była akurat "przerwa" w burzy więć szybko poszłyśmy. Cóż, pech sprawił, że nawet Karusi pożądnie nie wylonżowałam i spieprzałyśmy wśród deszczu, grzmotów i piorunów kłusem do stajni. Ale miałyśmy ubaw. A moja dzielna Karusia nawet się nia bała. Szczęśliwa kłusowała sobie do stajni jakby wogóle był upał i susza Razz
Eureka
PostWysłany: Sob 6:54, 11 Lis 2006    Temat postu:

heh, to ja tak jak marzycielka mam codziennie..
Ucze sie na religi chemi i jak zwykle komentuje na cały głos :
-jakie to jest poryte
-nie no ja tego nie zrobia....
A Ksiądz się mnie pyta :
-co ??
a ja mu...
-gówno !

Ale na szczęscie mamy takiego głupiego księdza, ze nawet czasami nie jarzy o co biega więc jest spokojnie... Wink

Sytuacji jest pełno, ale rpzypominam se też jak malowaliśmy belki na stajni i my zamiast pędzlem to rękami...
Nie umiałam tego zmyć 3 dni nawet rozpuszczalnikiem, a ludzie na ulicy patrzeli się na mnie jak na idiotkę, bo cóż.. lato było Wink A ja którtki rekawek i bawię sie w kameleona Very Happy

Albo następna... Kiedyś było chyba 3 cm błota na padoku ( Nika opowiadałam ci Very Happy)
No i ja se beztrosko ide po Lizę przez te błoto, z zadowoleniem ją prowadzę, zę mi nie zwiała, a przed stajnią czekało na mnie pytanie:
-Aneta gdzie są twoje adidasy... ?

taaaak, to trzeba być zdolnym, zeby swojemu butowi pozwolić sie taplać w błocie....
Dorka
PostWysłany: Pią 22:29, 10 Lis 2006    Temat postu:

Hehe, no to jak niektórzy widzieli zdjęcia Maxy to ona jest wielka. No i ja kiedyś, mialam wtedy chyba z 9 lat, zsiadałam z Maksymy, po de mną błoto... a ja... no... zamiast zsiąść z niej normalnie, na nogi zleciałam na tyłek i plecy do tego błotnistego bagna Very Happy Kiedyś był tłok w stajni bo deszcz padał i dwa konie, w tym mój ( to jeszcze w Żernikach) stały obok siebie. Jeden chciał drugiego kopnąć... tylko ze zamiast mojego konia to oberwałam ja... no i poleciałam, stracilam przytomność. Jak sie obudziłam to sie mnie wszyscy pytali jak sie czuje itd. itp. Very Happy No glupotą to to może nie było ale jak se przypomne Very Happy
_MarZyCiElKa_
PostWysłany: Pią 22:23, 10 Lis 2006    Temat postu:

Jeee ja go nie cierpie;D
A moje opowiadanko o tym jak złapałam robiąc "martwego indianina " na oklep pewnego rumaka za....Wink No wiecie za co;) słyszeliście??Very Happy On zaczął wierzgać i oczywiscie spadłam a co;D Tylko konik był taki mały że jek "spadałam" to prosto na nogi heh tylko ze się nie utrzymałam tylko zaczęłam koziołkować z górki;)
Dorka
PostWysłany: Pią 19:40, 10 Lis 2006    Temat postu:

Hahaha! No wiesz, jak mogłaś Very Happy
Ps. Ładne imie Kamila. Zawsze mi sie podobały Kamila i Kamil Very Happy
Gazellasta
PostWysłany: Pią 14:43, 10 Lis 2006    Temat postu:

hahaha Laughing dobre Marzycielka Very HappyVery HappyVery Happy
_MarZyCiElKa_
PostWysłany: Pią 0:01, 10 Lis 2006    Temat postu:

Ja ostatnio na Religii... Poprostu siara jak nic;)
Pani sprawdzała obecnosć ale ja oczywiście byłam zagadana i to przegapiłam...
Potem podawał temat "Maryja cos tam ...." ja jak usłyszałam słowo Maryja (nie wiem jakim cudem ale usłyszałam Kamila) z radoscią oznajmiłam jestem... Wink hihi ale tow szkole na każdej lekcji coś palne:/ Heh
Dorka
PostWysłany: Czw 16:53, 09 Lis 2006    Temat postu:

Hehe... no to nieźle Very Happy Ja to miałam wpadkę... stoimy na apelu i pani mówi do nas CIII no to ja se myśle ze to jakiś uczeń stoi i se wygłupia i sie tak odwróciłam i CII do tej pani Very Happy No.. jakbym nie dodała ,,cho badzcie wszyscy" to bym sie spaliła Very Happy

phpBB © 2001,2002 phpBB Group